Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.

niedziela, 14 listopada 2010

"Sonata Księżycowa" -14 listopad 1940

Z dokładnością do kilku kilometrów, w samym środku Anglii znajduje się Coventry. Dziewiąte pod względem wielkości w Anglii i jedenaste w Zjednoczonym Królestwie Coventry jest tym miastem, które spośród wszystkich innych najdalej jest oddalone od morskich plaż. Miasto, które wciąż się zmienia i przeobraża niejednemu może wydawać się mało ciekawym miejscem na ziemi. Niesłusznie….., bo Coventry i jego okolice od wieków były w centrum wielu historycznych wydarzeń, w tym tych najtragiczniejszych dla samego miasta; z czasów drugiej wojny światowej.

Najpierw, w połowie XI wieku powstało tutaj opactwo benedyktyńskie by wiek później, w 1153 roku Coventry otrzymało prawa miejskie i stało się największym i najważniejszym w średniowiecznej Europie ośrodkiem tkactwa. W tkaniny stąd odziani byli niemalże wszyscy ówcześni europejczycy. Miasto bogaciło się i rozrastało, a w XIV wieku było już czwartym co do wielkości miastem na Wyspach.
W XIV wieku wśród drewnianych zabudowań miasta wzniosła się przepiękna katedra świętego Michała, która na wiele wieków stała się nie tylko ozdobą architektoniczną ale wręcz ”oczkiem w głowie” mieszkańców. To tutaj swoim dobrym sercem i odwagą słynna Lady Godiva uratowała mieszkańców przed wyższymi podatkami przejeżdżając nago przez ulice na koniu.

Kiedy tkactwo przestało przynosić korzyści, miasto nieco podupadło, by z początkiem XX wieku ponownie wzbić się na wyżyny. Znacie te nazwy? Jaguar, Rover, Triumph, Riley, Healey itp.? Wszystkie te przepiękne samochody miały swój początek w Coventry i przez lata były produkowane w tutejszych fabrykach. Niektóre z nich są produkowane do dziś. Fabryki dawały pracę ludziom, miasto budowało nowe domy, szkoły, mieszkańcy żyli swoim życiem….. aż pewien żądny wszelkiej władzy pan z wąsikiem- Adolf Hitler, postanowił napaść na Polskę, rozpoczynając tym samym Drugą Wojnę światową, która pozbawiła miliony ludzi na świecie życia i przewróciła wiele miast, w tym Coventry, do góry nogami.
Produkcja samochodów zeszła na dalszy plan, a fabryki w Coventry zostały przystosowane do potrzeb wojskowych. Właściwie wielka powietrzna bitwa o Anglię miała się ku końcowi, gdy niemieckie dowództwo postanowiło zadać Wielkiej Brytanii mocny cios. Cios, który został przez Niemców opatrzony kryptonimem „Sonata Księżycowa”(ciekawe, czy kompozytor tej pięknej sonaty, Ludwig van Beethowen zgodziłby się na zapożyczenie tej nazwy gdyby wtedy żył).

Czwartek, 14 listopada 1940. W Coventry zapadł już zmierzch. Gdzieś z pubów dochodziły radosne pogawędki, ktoś inny tańczył, inni zajadali swój weselny tort i cieszyli się szczęściem i miłością. Jakiś mały chłopiec przytulił misia i próbował zasnąć, inne dziecko przewracało kartki ulubionej książki i z wypiekami na twarzy poznawało historie ulubionych bohaterów. Jakaś para spacerowała uliczkami i wpatrywała się w księżyc gdy nagle……. Pogodne, wieczorne niebo zmieniło swoje oblicze. Około godziny 19 rozpoczął się jeden z największych niszczycielskich ataków niemieckich na Coventry. Nalot dywanowy z udziałem blisko 500 bombowców Luftwaffe, które przez jedenaście godzin w potężnym huku zrzuciły 394 tony bomb i 56 ton pocisków zapalających, pozbawiając setki mieszkańców życia i zamieniając większość miasta w jedną wielką ruinę. Miasto płonęło. Zabytkowe uliczki, budynki, fabryki….. dorobek wielu pokoleń przestał istnieć. Bomby nie oszczędziły też katedry…. Niemieckie wojska odegrały doskonale swoją niszczycielską „Sonatę księżycową”.


Dziś miasto Coventry obchodzi wielką rocznicę tych wydarzeń. Od tych tragicznych wydarzeń minęło 70 lat. Przez cały tydzień można było posłuchać w radio i poczytać w lokalnych gazetach wspomnień żyjących świadków tego nalotu. Wszystkie chwytają za serce. To bardzo wzruszające opowieści, choć przecież takie historie nam Polakom nie są obce, bo niejedno nasze miasto również zostało zamienione w zgliszcza. Miejscowe gazety wydrukowały wiele zdjęć zrujnowanego Coventry. Widok również porażający jak przy oglądaniu zdjęć chociażby Warszawy po drugiej wojnie światowej.

Miasto dźwignęło się z ruin. Odbudowano fabryki, domy, szkoły. Gwarno, tłoczno w sklepach, na ulicach. Jest także nowa katedra świętego Michała, wybudowana i jakby połączona z ruinami tamtej starej, zbombardowanej, której pozostałości zostały zachowane ku pamięci i przestrodze….

Obecnie Coventry jest wielokulturowe. Jest tutaj także duża społeczność Polska. Dodam, że podczas jedynej pielgrzymki Jana Pawła II do Wielkiej Brytanii w 1982 roku w Coventry odbyła się msza św. z udziałem Ojca Świętego. Jan Paweł II wspominał także tamtą tragiczną noc z 14 na 15 listopada 1940 roku, oddając hołd ofiarom tego nieludzkiego ataku. Na koniec zapraszam was do obejrzenia katedry dawniejszej i tej dzisiejszej.

2 komentarze:

  1. Bardzo to wszystko ciekawie opisałaś Kasiu. Do tej pory nie miałam pojęcia, że Coventry tak bardzo ucierpiało w czasie wojny, ani że mieszkasz w samym środku Anglii.
    W zasadzie Coventry kojarzyło mi się tylko z Lady Godivą, a to naprawdę piękne miasto. Agata

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za to, że tu zaglądacie. Będę bardzo szczęśliwa czytając wasze komentarze-zawsze na mnie działają niczym balsam i sprawiają mi prawdziwą radość.