Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.

niedziela, 5 grudnia 2010

Zawiało, zaśnieżyło czyli jak to jest z tą zimą w Anglii

Czy oglądaliście kiedyś „Pamiętnik Bridget Jones’s” z świetną rolą Renee Zellweger czy choćby Hugh Grant i Colin Firth? No właśnie… W filmie pojawiają się zimowe scenerie. Biało obsypane pola i drzewa w okresie bożonarodzeniowym i noworocznym czy też obficie sypiący się z nieba biały puch jako tło do jednej z ostatnich scen pierwszej części filmu, kiedy to tytułowa bohaterka wybiega za ukochanym na ulice w samej bieliźnie. Zdawać by się mogło, że właśnie tak wygląda zima w Anglii. Jak to się ma do stwierdzenia mojej angielskiej znajomej, która mieszka tu, w środkowej Anglii, od conajmniej czterdziestu lat i nie pamięta w swoim życiu jakichkolwiek białych świąt Bożego Narodzenia? Jak to jest z tą zimą na Wyspach? Czy ona w ogóle istnieje?



W kalendarzu szkolnym zimy nie ma. Naprawdę. Rok szkolny podzielony jest na trzy semestry; jesień, wiosnę i lato. Zima przepadła. Dla przeciętnego Brytyjczyka zimą nazywa się okres około trzytygodniowych ferii bożonarodzeniowych. Czasami zdawać by się mogło, że spokojnie nazwę tej najchłodniejszej pory roku –zimy można by zastąpić określeniem „Christmas time”, bo pojawia się w potocznym języku dużo częściej niż sama zima.

Jeśli ktoś z was sądzi, że zima w Anglii wygląda tak jak w wyżej wspomnianym filmie, czy choćby w fabularnej adaptacji „101 dalmatyńczyków” to jest w błędzie. No, chyba że większość takich scen filmowana była w północnej części Wielkiej Brytanii, gdzie śnieg nie jest czymś niezwykłym lub w czasie, kiedy śnieżna zima „kichnęła” śniegiem w południową część kraju powodując dwu – trzydniowe opady. Wielka Brytania, a zwłaszcza Anglia słynie z łagodnego i umiarkowanego klimatu. W takim klimacie przyroda nabiera niezwykłego blasku. Drzewa zdają się być większe i potężniejsze od tych znanych nam z rodzinnego krajobrazu. Trawa zawsze zielona i zdrowo wyglądająca, a kwiaty kwitnące od lutego do listopada bardziej kolorowe i wymagające mniej naszego nakładu pracy. Klimat załatwia za nas większość. Zimą na ogół występują plusowe temperatury. Czasami w nocy są przymrozki. Kiedy do przymrozków przyłącza się mgła, wtedy rano świat rzeczywiście wydaje się biały. Cudnie oszroniony! O łagodności tutejszej zimy świadczyć może również ubiór mieszkańca Wysp, mnie czasami mrożący krew w żyłach. Dzieci, w tym niemowlęta bez czapek z gołymi nóżkami, a uczniowie szkół w podkolankach i pantofelkach (dodam, że dzieci w szkołach spędzają godzinną przerwę na dworze). I tylko rękawiczki, ulubiony dodatek zimowy mogą świadczyć o tej porze roku. Rękawiczki muszą być. Nawet wtedy, gdy ich właściciel na krótkie spodenki (zdarzają się tacy). W takim klimacie na ogół mijają tutejsze zimy.

Do tej pory śnieg lubił sobie przypomnieć o Anglii w styczniu lub lutym. Przychodził zimniejszy i wilgotniejszy front atmosferyczny i zaczynało padać. Rano, kiedy świat stawał się biały od śnieżnego puchu, każdy rodzic wpierw włączał radio i doszukiwał się informacji o zamknięciu szkół. Sami zawsze z uwagą wsłuchiwaliśmy się w listę zamykanych po kolei szkół. W naszym mieście z powodu śniegu zamykano ich większość. Powód; 10-15 centymetrowa warstwa śniegu to zagrożenie na śliskich drogach, więc by nie narażać rodziców, uczniów oraz nauczycieli szkoły zamykały drzwi – niestety, ku utrapieniu wielu rodziców, którzy mimo zimy musieli iść do pracy zapewniając wcześniej swoim dzieciom opiekę. Ale w tych nielicznych szkołach, które postanowiły pracować, czasami odbywały się zawody w lepieniu bałwanów lub wielkie bitwy na śnieżki; uczniowie kontra nauczyciele i tym podobne. Czasami śnieg był przyczyną zamknięcia poczty, niejeżdżących sprawnie i punktualnie autobusów, a nawet niedostarczenia do osiedlowego sklepu pieczywa. Dzieci miały ogromną frajdę. Mogły lepić bałwany i bawić się śniegiem. Gazety i internetowe strony miejscowych radiostacji nie nadążały z drukowaniem i pokazywaniem fotografii nadsyłanych hurtem przez słuchaczy i czytelników. Pomysłowość w lepieniu bałwanów bywała zawsze nagradzana. Tak było do tej pory. Śnieg paraliżował miasto i wywoływał wielką panikę, która po dwóch, trzech dniach odpływała wraz z błyskawicznie topniejącym śniegiem.

Szkolne zawody w lepieniu bałwanów

Bałwan ogrodowy
W tym roku jednak nastąpiły zmiany. Wydawać by się mogło, że zmiany w brytyjskim rządzie i modne dziś zaciskanie pasa wywołały ochłodzenie klimatu znacznie wcześniej. Śnieg nie czekał do stycznia czy lutego i już z początkiem Adwentu zaatakował całe Zjednoczone Królestwo. Tak naprawdę pierwszy raz mieszkając tutaj widziałam taką zimę. Mróz w naszej części Anglii sięgał nawet do -10 (i strach padł na miłośników roślin, bo kto tutaj okrywa róże na zimę?). A kapryśny śnieg to zasypywał Anglię, to znowu topniał, by za dwa dni znów sypnąć. Wydawać by się mogło, że zima zaskoczyła Anglików. Nic w tym rodzaju. Mam nieodparte wrażenie, że tego narodu nic nie może zaskoczyć, co najwyżej przegrana w walce o organizację Mundialu. Jeszcze kilka miesięcy temu głośno zastanawiano się, czemu to Wielka Brytania robi tak duże zapasy soli i piachu. Dziś wiadomo. Spodziewali się ataku zimy. Całe zapasy soli i piachu przeznaczane są na drogi, ale nikt tutaj nie posypuje chodników, choć poruszanie się po nich jest bardzo trudne i niebezpieczne. Dziś docierają głosy, że zapasy się wyczerpują i trwa tu i ówdzie dyskusja, czemu nie zrobiono ich więcej. A najdziwniejsze jest to, że nie zamykano szkół w takich ilościach jak bywało to do tej pory. Owszem, gdzieś w małych wioskach zdarzały się nieczynne szkoły, ale w mieście nie, a jeśli już, to dlatego, że mróz pozbawił ogrzewania danej placówki. Brytyjczycy przypomnieli sobie nawet o ciepłych butach i czapkach. I choć wstając rano trzeba oskrobać szyby samochodu (sposób po angielsku to lanie ciepłej wody na szyby), co budzi w mieszkańcu nie tylkoWysp zawsze złowrogie myśli pod względem zimy, to jednak każdy po cichu marzy, aby właśnie taka zima, jeśli nie dotrwała, to chociaż powróciła na święta Bożego Narodzenia. By było tak bajecznie jak choćby w filmie o Bridget. By pojawiła się wreszcie taka zima, jaka bywała kiedyś dawno. Bo nie zawsze ta pora roku bywała taka łagodna jak ma to się od kilkudziesięciu lat. Gdyby prześledzić historię pogody, można by stwierdzić, że zmiany klimatyczne, o których to teraz tak głośno się mówi były już obecne w poprzednich wiekach. Sam Wielki pożar Londynu i jego szybkie rozprzestrzenianie się niejako miał także za przyczynę upalne i bardzo suche lato. Aż trudno uwierzyć, nieprawdaż? Upalne –może być, ale suche lato na Wyspach? A co powiedzieć o tak niegdyś wielkich mrozach w Anglii, że na zamarzniętej Tamizie ustawiały się stragany? Nieprawdopodobne?! A jednak wiele książek historycznych wspomina takie anomalie pogodowe.

Może aż takie mrozy niech nie powracają, ale białe święta z lekkim mrozikiem to byłoby coś! I tego coś wszystkim wam życzę!


7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy blog :) Cieszę się, że dzięki konkursowi na blog roku mogłam go poznać :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, też mam na imię Kasia i też mieszkam na Wyspie :-) Z wielka przyjemnością czytam Twój blog, bo Twoje spostrzeżenia są bardzo trafne... Masz też duży talent do pisania.
    Jest to pierwszy naprawdę ciekawy blog o Wyspie jaki udało mi się znaleźć i na pewno masz mój głos na bloga roku.
    Będę do Ciebie zaglądać, więc nie przestawaj pisać i fotografować :-) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Pozdrowienia z Yorkshire, Kasiula

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mile komentarze. Przeczytac je z rana to jak wylac cudowny balsam na moja dusze. Momentalnie usmiech pojawil sie na mojej twarzy. Ciesze sie, ze wam sie podoba to co pisze.
    Kasiu, nie chce przestawac pisac ani fotografowac (mam na tym punkcie bzika), czasami tylko czasu brak, ale tamatów jest mnóstwo! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczne to miejsce.piękne a do tego piosenka

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, świetna Zima, na pewno dzieci się bardzo cieszą;) a fotki jak zwykle pierwsza klasa:)
    *  ▓████▓ *
    _      ▓████████▓
    * _░░▌ *▓████████▓
    ░░░░▌  __▓████████▓
    ▌░░▌  ▓█████████████▓
     ▌░▌ ▓██▓▒*░░     ░░ .▒*
      ▌▌_  *▒░       .■  .■  ▒*
    _  ▌░  *▒░░        ██►  ▒ *
    _  ▌   ▓█▓▒░░    •.▄▄.• ▒*
    _   ▌  ▓████▓▒░░   ░░▒*
     *  ░▌**▓███████████▓*
    _   *▒▌░   ****▓███▓ ░░▒*
      _*▒░▌  *   ░░▓████▓░░▒*
    _  *▒░░    * ░░▓█████▓░▒*
    _  _*▒░░   * ░░▓██████▓*
        * ***▒░~░░▓███████▓
    _ *_*▒░░   ░      ░   ■░▒*
     *▒░░                  ░░▒*
    *▒░░               ■   ░░▒*
    *▒░░          ░        ░░▒*
     *▒░░             ■   ░░▒*

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Heh, tyle żyję na tym świecie a nie wiedziałem, że w Anglii nie mają praktycznie zimy ; )

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za to, że tu zaglądacie. Będę bardzo szczęśliwa czytając wasze komentarze-zawsze na mnie działają niczym balsam i sprawiają mi prawdziwą radość.