Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.

niedziela, 30 stycznia 2011

Ogród Botaniczny w Oxford

Wyglądając przez okno w poszukiwaniu nadziei, że wiosna – ta utęskniona cudowna wiosna – jest „tuż za rogiem”, często wracam wspomnieniami do tych miejsc, które niegdyś miałam okazję odwiedzić i zachłysnąć się ich zielenią oraz obfitością wielobarwnych kwiatów. Do ogrodów botanicznych. Poprawia mi to nastrój niczym tabliczka pysznej czekolady i filiżanka wyśmienitej herbaty. Dzisiaj możecie być uczestnikami moich wspomnień, bo zabieram was w przeszłość, w jedną z najpiękniejszych pór roku - późną wiosnę i wprost do ogrodu botanicznego w Oxford.

Kiedy planowaliśmy wycieczkę do tej słynnej ze swojej wyśmienitej uczelni miejscowości, oprócz zabytkowych ulic, budynków, zapachu historii wydobywającego się niemalże z każdej bramy czy uliczki, wielu arcyciekawych muzeów, wiedziałam, że ja –miłośnik roślin i ogrodów muszę zobaczyć ogród botaniczny. I to wcale nie dlatego, że jest to najstarszy tego typu ogród w Wielkiej Brytanii, którego wielkie otwarcie odbyło się –uwaga –już w 1621roku. Wcale też nie dlatego, że wchodzi się do niego przez niezwykłą, klasyczną bramę zbudowaną przez Nicholasa Stone w 1632-1633 roku, choć niewątpliwie te fakty były jakby oliwą dolaną do ognia chęci ujrzenia tego miejsca. To, co mnie do niego przywiodło, to moje sobotnie poranki z przeszłości. Dziwne? Zaraz wyjaśniam. Niegdyś (bo zupełnie nie wiem jak jest teraz) w bardzo wczesne poranki telewizja polska emitowała program dla miłośników ogrodów –działkowiczów, a zaraz po nim był nadawany właśnie angielski program o ogrodach (tych brytyjskich i nie tylko), którego po prostu nie mogłam nie zobaczyć. Wspaniały program! Ja- kobieta, która lubi w soboty sobie czasami dłużej pospać –wstawałam o szóstej rano, nawet kiedy za oknem dmuchało i wiało, siadałam cichutko przed telewizorem tak, by nikogo nie zbudzić i upajałam się tym, co Bóg tak cudownie stworzył, a co można było zobaczyć w tym właśnie programie. Ile poznałam nowych roślin i ile się wtedy nauczyłam!!! Wiele z tych programów było realizowanych w ogrodzie botanicznym w Oxford, więc już rozumiecie, czemu mnie się tam tak spieszyło. Dosłownie spieszyło, bo właśnie podczas pobytu w tym niezwykłym miejscu zafundowano nam mandat za złe parkowanie. Nie mieliśmy czasu na szukanie lepszego miejsca, o które w Oxford dość trudno.
Witajcie w ogrodzie botanicznym w Oxford!

Ogród podzielony jest na części. Pierwsza, poza wieloma gatunkami bylin, to cześć wypoczynkowa. Powiedzmy - parkowa. Tam na trawie w ciszy odpoczywają miłośnicy roślin czy tylko spokoju. Mieszkańcy miasta i studenci mogą kupić bilet roczny i cieszyć się ogrodem zawsze wtedy, kiedy mają na to ochotę. Szczęściarze. W pobliżu zbiornika wodnego są szklarnie. W szklarniach tych są szklane pokoje. W jednym pokoju wyrosła amazońska dżungla, w drugim trzeba uważać na kolce kaktusów, w trzecim z niepokojem spoglądać na żarłoczne rośliny, które tylko marzą o kawałku mięsa. Tych pokoi jest kilka, a może nawet kilkanaście. W ogrodzie botanicznym jest też fontanna, przy której bardzo lubią zatrzymywać się dzieci.

Część "wypoczynkowa" ogrodu.

Amazońska dżungla.

Rośliny mięsożerne. Spokojnie-wystarczy im tłusta mucha.

Dzbaneczniki tylko czekają na muchy i komary.


 Tutaj znajduje się też ogromny teren, na którym zbudowano ogród pełen skalnych roślin obficie kwitnących w czasie naszego pobytu. Można zaplątać się w gałęzie sędziwych iglaków i schować pod ogromnymi liśćmi wielu drzew i krzewów. Ja najbardziej zachwycona byłam tą częścią, w której wzdłuż muru rosły i kwitły niezliczone ilości bylin i krzewów, a pomiędzy nimi jak królowe na balu wyrastały niezwykle obfite i ogromne łubiny. Łubiny o takich barwach, jakich wcześniej nie miałam okazji widzieć. Tuż w ich pobliżu znajdował się bardzo długi chodnik irysów. Już zaczynały wtedy przekwitać. Ileż gatunków! Kolorów! Nie sposób tego opisać. A obok obfitość róż; rabatowych, wielokwiatowych... W ogrodzie znajduje się także część warzywna, którą znałam z wcześniej wymienionych programów telewizyjnych. Zrobiłam masę zdjęć (cała ja). Na wielu z nich są moje dzieci. Dziś wybrałam niektóre z nich, byście i wy mogli zobaczyć to niezwykle miejsce.
Skalniaki.
Łubiny niczym królowe wyrastają ponad inne piękności.


Irysy - jedne z najbardziej eleganckich kwiatów.

Irysy przekwitają -róże rozkwitają.
Nad stawem.





3 komentarze:

  1. Zdecydowanie wolę dzikie ogrody, ale generalnie kocham przyrodę, więc chętnie pospacerowałabym po tym ogrodzie przy okazji pobytu w Oxford.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba też wolę las i dziką przyrodę, ale ogrody, choć bardziej "ułożone i uczesane" są warte zobaczenia i sfotografowania. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno z moich ukochanych miejsc w Oxfordzie. Gdy studiowalam notorycznie korzystalam z bezplatnego wstepu :)

    Moj kolega dostal tam ostatnio prace, zazdroszcze mu strasznie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za to, że tu zaglądacie. Będę bardzo szczęśliwa czytając wasze komentarze-zawsze na mnie działają niczym balsam i sprawiają mi prawdziwą radość.