Tak wygląda większość dróg w Kornwalii.
Portowe miasteczko Fowey położone na dwóch brzegach rzeki o tej samej nazwie, którą przeprawić się można jedynie promem, a która jest naturalnym portem dla wpływających z Atlantyku statków, oprócz charakterystycznych białych domków, kościoła i wąskich uliczek posiada jeszcze jedną atrakcję. Są to ruiny zamku świętej Katarzyny.
Najprościej jest tam dotrzeć od strony małej plaży położonej na obrzeżach zachodniej części miasteczka. Na plaży pojawiliśmy się pewnego jesiennego popołudnia. Nie był to najlepszy czas, ponieważ zaczął się przypływ i aby dotrzeć do stromych schodów prowadzących w kierunku ruin, trzeba było biegiem pokonać kilkumetrowy odcinek plaży pomiędzy falami. No i mnie się nie udało. Fale zmoczyły moje nogi do kolan i dalszą drogę musiałam pokonywać w mokrych butach i spodniach. Wspinając się schodami przeszła mi przez głowę myśl o powrocie, bo przecież wody przybywało i lada chwila nie będzie możliwości powrotu tą samą drogą, ale jednak ogromna chęć ujrzenia tego miejsca zwyciężyła.
Archeolodzy badający to miejsce pod koniec XIX wieku odkryli, że właśnie tam znajdował się budynek, może nawet zamek już w czasach prehistorycznych. Samo to miejsce, zwane punktem świętej Katarzyny to idealne miejsce dla tych, którzy lubią fotografować lub tych, którzy poszukują pięknych plenerów dla swoich malarskich dzieł. Tylko uwaga! Jeśli macie lęk wysokości - nie spoglądajcie w dół. Wysokie, skaliste przepaście, u których brzegów z wielkim hukiem rozbijają się złowrogie fale oceanu zagłuszając każde słowo i myśli mogą przyprawić o zawrót głowy.
W oddali widać białe domy Fowey.
Wspaniały punkt obserwacyjny.
Biały krzyż ustawiony na skale wita wszystkie statki wpływające do portu.
Zamek zbudowany był w kształcie liter AD. Pozostała tylko ta część przypominająca literę D.
Dziś zamek ten to kompletna ruina. Ale warta zobaczenia. Pobudza wszelkie zmysły odpowiedzialne za wyobraźnię. I te krajobrazy……. Warto nimi nakarmić duszę.
Trzeba było pomyśleć o powrocie. Plaża była zalana już całkowicie i gdzieś w mojej myśli pojawiła się myśl o spędzeniu nocy w otoczeniu tego, co zostało po zamku. Może nawet nie miałabym nic przeciwko temu? Taka przygoda z dreszczykiem. Ale miejsce, gdzie znajduje się punkt świętej Katarzyny to ulubione miejsce spacerów okolicznych mieszkańców i ich czworonożnych przyjaciół. To od przypadkowych ludzi dowiedzieliśmy się o innej drodze. Dłuższa i błotnista droga prowadząca stromym wąwozem przez zarośla była trochę straszna, ale szczęśliwie dotarliśmy do miejsca, gdzie na odpoczynek pozostawiliśmy nasz samochód. Po spacerze do ruin zamku pozostały wspomnienia, zdjęcia oraz przemoczone i zabłocone buty i spodnie. Ale warto było!
Dziękuję za kolejną inspirację przydatną w planowaniu naszej wakacyjnej podróży:)
OdpowiedzUsuńKornwalia - piekna i dzika, tak ja widze, narazie w marzeniach :)
OdpowiedzUsuń