Dawno temu, każdemu kto próbowałby mi wmówić, że emigruję z ukochanej Polski, wybiłabym to z głowy choćby za pomocą młotka. Podróże kształcą, a życie doświadcza. Tak też Bóg dmuchnął w żagle i okręt mojego życia z rodziną na pokładzie odpłynął w dal, by zacumować gdzieś w samym sercu Wielkiej Brytanii. Od kilku lat uczę się tego "tutaj". Poznaję, doświadczam, smakuję, dziwię się, zachwycam, czasem nie dowierzam, porównuję i opisuję. A kiedyś...? Kto wie, może Bóg znów dmuchnie w żagle i popłyniemy gdzieś dalej, do innego portu? Ale póki co, już dzisiaj zapraszam was na wspólny rejs po Wielkiej Brytanii. Będzie mi bardzo miło gościć was pod moimi żaglami.

niedziela, 27 stycznia 2013

Bath


Dla wielu ludzi zamieszkujących te soczyście zielone pagórki ówczesnej Anglii, dzień rozpoczął się tak jak zawsze. Każdy miał swoje codzienne zajęcia i obowiązki. Także młody celtycki pastuszek, który wraz ze stadem owiec wtopił się w bujnie porośnięte trawą i wszelkim kwiatem łąki. Jak każdego dnia podziwiał przyrodę, wsłuchiwał się w śpiew ptaków i przyglądał chmurom.  Ale tego dnia, do jego uszu dobiegł zupełnie obcy mu dźwięk. Z minuty na minutę dźwięk rósł na sile, aż wreszcie oczom chłopca ukazał się niecodzienny widok. Zza pobliskiego wzgórza wynurzyła się kolumna obcych żołnierzy. Byli to Rzymianie.

Cesarstwo Rzymskie było w tamtych czasach potęgą światową. Silne państwo, rozbudowujące się miasta, nauka, sztuka i silna armia podbijająca coraz to nowsze tereny. W poszukiwaniu nowych obszarów do poszerzenia swojego imperium, a także nowych skarbów takich jak: zboża, żelazo i złoto- Rzymianie w 43 roku naszej ery, wtargnęli na dzisiejsze tereny Anglii. Wiele dzisiejszych największych miast Wielkiej Brytanii zostało założonych przez Rzymian. Budowały się drogi i mosty.  Wiele z nich funkcjonuje do dziś. Okolice, gdzie celtycki pastuszek pasł owce, dzięki Rzymianom stały się jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc Zjednoczonego Królestwa. A wszystko to za przyczyną „bąbelkujących” źródeł.
Ale tak naprawdę gorące źródła dzisiejszych okolic Bath w hrabstwie Somerset, znane już były Celtom na długo jeszcze przedtem, zanim odkryli je Rzymianie. Celtowie uznawali je za swego rodzaju świętą wodę i wrzucali do źródła monety, jako ofiary dla ich bożka Sulisa. O niezwykłych właściwościach źródlanej wody opowiada jedna ze średniowiecznych legend. Dawno temu, w 863 roku przed naszą erą, w okolice źródła trafił pewien celtycki książę – Bladud, wygnany ze swojego królestwa po tym, kiedy jego skóra została zaatakowana przez nieznaną nikomu chorobę. Jego ciało pokryło się pryszczami i wrzodami. Dolegliwość ta była bardzo uciążliwa i sprawiła, że Bladud, niegdyś książę –został świniopasem. Całe dnie spędzał ze świniami. Po pewnym czasie książę Bladud zauważył coś niezwykłego: zdawało mu się, że za każdym razem, kiedy świnie brodziły w błocie niedaleko gorącego źródła, ich skóra stawała się gładsza i delikatniejsza. Sam, długo się nie zastanawiając, zanurzył się w źródlanej wodzie i ku jego zdziwieniu –wszelkie pryszcze i wrzody na jego ciele zniknęły. Szczęśliwy Bladud powrócił do siebie i został królem, ale nigdy nie zapomniał źródła, które go uleczyło. Dzięki Celtom okolice Bath zaczęły się rozwijać, a za przyczyną Rzymian rozwój ten nabrał jeszcze szybszego tempa.

Celtowie wierzyli, że cudowną wodę zesłał im ich bożek –Sulis. Podobnie do tego podchodzili Rzymianie, oni też upatrywali w tym działanie bogów. Wokół największego źródła rzymianie zbudowali ogromną, kamienną świątynię oraz łaźnie i dedykowali to miejsce ich bożkowi Minerva, odpowiedzialnemu między innymi za sprawy zdrowia. Z czasem zarówno osiadli tutaj Rzymianie, jak i potomkowie Celtów nazwali bożka po swojemu - Sulis Minerva.

Podobno główne źródło produkuje dziennie około 1.1 milionów litrów gorącej wody, czyli można by nią napełnić ponad 20 000 wanien. Można je podziwiać także i dziś, choć obecnie kąpiel w nim nie jest możliwa ze względu na odkrycie w wodzie różnych groźnych dla zdrowia bakterii. Ale kąpiele dokładnie w tej samej wodzie przez lata przyciągały ludzi jak magnes.  Miasto nazwane przez Rzymian -Aquare Sulis –czyli dzisiejsze Bath, już w czasach rzymskich było odwiedzane przez amatorów kąpieli z całego imperium. Okolice źródła stały się znanym ośrodkiem leczniczym i wypoczynkowym. Odbywały się nawet pielgrzymki do źródła, wody uznawanej przez wielu jako cudownego napoju leczącego wszelkie choroby i dolegliwości. Turystyka spowodowała rozwój miasta i dziś można śmiało powiedzieć, że miasto to ma swój niezwykły klimat. I nawet jeśli dziś nie można się wykąpać w historycznym źródle, to w zamian za to w Bath od 2006 roku działa The ThermaeBath Spa i jest to jedyne miejsce w Wielkiej Brytanii z gorącą naturalną wodą do kąpieli.

Zabytkowe rzymskie łaźnie przyciągają kilka milionów turystów rocznie. Zwiedzając je można przenieść się do czasów imperium rzymskiego. Dziś ówczesne rzymskie łaźnie w Bath są wyjątkowo ciekawym muzeum. Wspaniałe ekspozycje. Stare połączone z nowym. Z jednej strony porusza się korytarzami z tamtych czasów, ogląda zabytkowe przedmioty, wczytuje się w informacje lub wsłuchuje się w radiowego przewodnika, z drugiej zaś strony, wykorzystanie nowoczesnej technologii sprawia, że każdy tu wręcz wtapia się w środowisko dawnych czasów. A wszystko to za pomocą żywych obrazów ściennych. Warto to przeżyć i zobaczyć na własne oczy.
 



 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Gdybyście odwiedzali Bath, zachęcam was do zajrzenia do rzymskiej łaźni, ale także do spaceru uliczkami tego ukrytego między pagórkami miasta. Kto wie, może rozpoznacie tu niejedno miejsce znane wam z filmów kostiumowych? I z sentymentem zerkniecie w okna mieszkania, w którym kilka lat mieszkała Jane Austin? Do tego urocze sklepiki z pamiątkami, kawiarnie i powiew historii. Nic dziwnego, że Bath od 1988 roku znajduje się na światowej liście zabytków UNESCO. Zachęcam do zwiedzenia Bath!